Skip to main content
search
0

Wiosna coś nie bardzo chce do nas przyjść, a że już naprawdę bardzo jej potrzebujemy postanowiliśmy zorganizować ją sobie sami. W dwóch transzach ruszamy na Sycylię! Najpierw Patryk niczym ojciec Wirgiliusz z dziesięcioosobową ekipą, a później ja, w dwuosobowym składzie, aby pieszo w tydzień przemierzyć sycylijskie wioski i poczuć zapach budzącego się po zimie życia.

Nieśmiało rozpoczynamy sezon. Właściwie to nawet się nie umawialiśmy. Tak się okazało, że Patryk zarezerwował sobie bilety w terminie 5-8 kwietnia, a ja 10-17. I gdzieś tam w praniu wyszło, że mijamy się na Sycylii. Zobaczymy jakie przywieziemy wrażenia i co się będzie działo bo konstrukcje wyjazdów mamy zupełnie inne, co z pewnością będzie miało wyraz w naszych relacjach z wyjazdu.

Jakie plany?

TYM RAZEM wyjątkowo mało dydaktycznie – zależy nam przede wszystkim żeby się trochę ogrzać, a wracając przywlec utęsknione słonko do kraju nad Wisłą. Patryk chyba robi podkład pod organizację biura podróży Paragon Travel bo już po raz kolejny wybiera się na wyjazd w kilkunastoosobowym składzie. Już jestem ciekaw co z tego wyjdzie bo podczas jego poprzednich grupowych wyjazdów, czy to Wielkanocy na Krecie czy odkrywania Lanzarote zawsze wynikało coś, co później wspominało się ze smakiem. Zresztą gdy lądujesz w nowym miejscu w nieomal tuzin osób i masz do dyspozycji trzy dni, kompletnie niezaplanowane trzy dni, to nie może zdarzyć się tak, że to będzie kiepski wyjazd.

Ja natomiast, zaraz po gorączkowym zarezerwowaniu biletów zadałem sobie pytanie: co zrobić aby tygodniowy pobyt na dość popularnej turystycznie wyspie, gdzie za sprawą tanich lotów dociera coraz więcej osób, nie był tylko kolejnym wyjazdem skupionym wobec najważniejszych, najczęściej odhaczanych atrakcji oraz leniwym pobytem na plaży? Nie ukrywam, lubię ładną architekturę i ciepły piach w połączeniu z czystą wodą, ale na początek wiosny to trochę za mało energetyzujące.

Więc dość szybko wpadłem na nieskomplikowany pomysł.

Przez te siedem dni, w wieśniaczych strojach, przejdziemy ile się da przez sycylijską prowincję oglądając jak bardzo tegoroczny polski kwiecień różni się od tegorocznego kwietnia na włoskiej wyspie. Pooglądamy uprawy bawełny, migdałów, orzeszków ziemnych i gaje oliwne. Z wysokich klifów porzucamy kamieniami do Morza Śródziemnego, spróbujemy na targowisku opchnąć parę babcinych pierogów, wejdziemy na jakąś górę, poczęstujemy kogoś winem i wypytamy Sycylijczyków co myślą o swoim intrygującym godle. Będziemy łazić, łazić i trochę się włóczyć.

Sycylijskie godło

Mapa z jakiej będziemy korzystać to ta, która znajduje się w ikonie wpisu. Może trochę oszukamy i podjedziemy stopem pod Etnę bo ostatnio bardzo przyjemnie się z niej dymi i miło by było na to popatrzeć. A dojść z Trapani (lotnisko) chyba nie damy rady. Zobaczcie:

Mamy też do rozwiązania pewną skomplikowaną zagadkę archeologiczną o czym jutro na facebooku. I pewnie Wam coś oprócz tego słońca jeszcze przywieziemy bo lubimy się dzielić.

[fb-like]

Dołącz do dyskusji! 3 komentarze

Miejsce na Twój komentarz

*