Skip to main content
search
0

Pać-Man na rowerze – dzień 10 i 11. O spotkaniach na rozdrożach dróg, mazurskich piaskach i planach na jutro.

Zanim dotarłem jednak na mazury musiałem się tam dostać. I o dziwo, nie było to łatwe – przewiezienie roweru w pociągu PKP czasem wymaga nie lada kombinacji i machinacji. Nie rozwijam, bo na pewno napiszę wkrótce post na ten temat, a koniec końców do dotarłem do Ełku razem z Paćmobilem w jednym kawałku.

Od razu ruszyłem w trasę przez krainę tysiąca jezior. GPS prowadził mnie zarośniętymi i piaszczystymi leśnymi drogami, kilometry nabijały się bardzo powoli. Spotkałem na drodze martwego borsuka. Widziałem już rozjechane psy, koty, czy sarny, ale borsuka? Od razu poczułem, że jestem w dzikiej krainie. Koniec końców, mijając piękne krajobrazy, dotarłem do miejsca mojego noclegu, czyli zgrupowania kursowego ZHR „Agricola”. Dziękuję Magdzie i reszcie ekipy, za towarzystwo, szamę i świetny nocleg na pace żuka.

Zanim jednak poszedłem spać, udało mi się odczytać wiadomość od dziewczyn z Augustowa, które były w okolicy i chciały się spotkać z Paćmanem. Okazało się, że przejechały tylko po to ponad 100 km, stopem! Szacun dziewczyny, naprawdę. Byłem i jestem nadal w szoku. To bardzo miłe. Na rozstaju dróg długo rozmawialiśmy, razem z obstawą w postaci trzech chłopaków, o swoich przygodach i planach na przyszłość. Świetne doświadczenie i kop energetyczny na kolejne kilometry.

Rometem na Moskwę

Rano powoli wystartowałem w długą dzisiejszą trasę w okolice Olsztyna. Po kilku kilometrach zrównał się ze mną mężczyzna na motorze i zagaił rozmowę. Początkowo myślałem, że to miejscowy jedzie do sklepu, lub z, bo miał z tyłu tylko mały plecak i kilka siatek, ale po chwili zauważyłem GPSa przykręconego na kierownicy. Okazało się, że Pan Janek też jest w podróży i swoim podrasowanym Rometem jedzie do… Moskwy!

Rozmawialiśmy jadąc obok siebie, po chwili uruchomiłem kamerę i jest to najśmieszniejszy wywiad jaki kiedykolwiek udało mi się zrobić. Jadąc 10 km/h zwróceni w swoją stronę, Pan Jan siedząc nie okrakiem, tylko z nogami w jedną stronę jak kobiety w sukniach na koniu, rozmawialiśmy aż do miejsca gdzie nasze drogi się rozjeżdżały. Na pewno fragment tej rozmowy zobaczycie jak uda mi się ją sensownie pociąć.

Pan Jan poprzedniego dnia przejechał z Opola ponad 500 km, dlatego musiał dzisiaj siedzieć w ten dość nietypowy sposób. To nie była jego pierwsza podróż. Z zasadzie na swoim motorze przejechał już prawie całą Europę. Zabiera ze sobą na drogę tylko tani namiot, śpiwór, materac i kilka rzeczy na zmianę. Motor ma nie byle jaki, bo własnoręcznie podrasowany. Słychać, że ryczy nieco inaczej. Spokojnie jest w stanie jechać w równym tempie z samochodami, a nieraz je wyprzedzać.

Nie ma planu, nie ma kamery, nie spisuje swoich wspomnień. Jedzie, żeby zobaczyć na własne oczy. Niejednokrotnie nie mówi nawet gdzie się kieruje. „Gdzie dojadę, zobaczymy”.

Niesamowity, prosty, serdeczny człowiek. Niesamowite spotkanie, w nieprawdopodobnym miejscu. Mam do Pana Jana kontakt, może uda mi się go kiedyś namówić, żeby opowiedział więcej przygód ze swojej podróży, jeśli mi się to uda, na pewno o tym przeczytacie.

Losowanie 12

Dzisiaj wypadła trójką, więc jutro kierować się będę na południowy – zachód. Mniej więcej tą trasą:

http://goo.gl/maps/g1OOG

Pozdrowienia z Rucianej-Nidy i ruszam dalej!
[fb-like] Pać-Man

Patryk Świątek

Autor Patryk Świątek

Lewa półkula mózgu. Analizuje, roztrząsa, prześwietla. Oddany multimediom i opisywaniu przygód. Laureat konkursów fotograficznych. Autor reportaży, lider stowarzyszenia "Łanowa.", założyciel "Ministerstwa podróży". Nie może żyć bez pizzy.

Więcej tekstów autora Patryk Świątek

Dołącz do dyskusji! Jeden komentarz

  • Joanna Bronka pisze:

    Po doświadczeniach z zeszłorocznego obozu w okolicy Olsztynka z całego serca mogę polecić olsztyneckie jagodzianki z cukierni „Jagodzianka” przy ul. Mrongowiusza 4 🙂

Miejsce na Twój komentarz

*