Autor:

Maciej Anczakowski

Miejsce:

Sopot, Gdańsk, Warszawa, Poznań(okolice dworca PKP)

Czas podróży:

47 godzin

Ilość pokonanych Km:

1120

Ilość osób:

2

Noclegi:

To czy złapiemy trochę snu zależy od tego czy uda nam się znaleźć miejsce siedzące w pociągu i jakie mamy za współtowarzyszy w przedziale. Ciężko o sen w TLK relacji Przemyśl – Szczecin ale w pociągach TLK z Poznania do Sopotu i Gdańska do Warszawy już nie ma z tym problemu. Oczywiście mowa tu o połączeniach weekendowych.

Koszty na osobę zł:

Generalnie koszt takiej podróży może zamknąć się w kwocie 69 zł na osobę, bo dokładnie tyle kosztuje Bilet Podróżnika. Bilet ten upoważnia nas do przejazdu wszystkimi pociągami TLK od godziny 19 w piątek do 6 rano w poniedziałek. Oczywiście w podróż zabieramy własny prowiant by było co przekąsić w pociągu, czy na zamkniętym w nocy dworcu w Poznaniu. Z racji tego że na bilet wydajemy grosze, nie ma co skąpić i spokojnie można przeznaczyć dodatkową stówkę na jakieś ciepłe posiłki, kawę czy jakieś ciasteczko. Dodatkowo obowiązkowo doliczyć trzeba 7 zł za wstęp na molo w Sopocie, jakieś 3 zł na SKM z Sopotu do Gdańska i kolejne 7 zł za wstęp na gdańską wystawę „Droga do Wolności”.
Całkowity koszt takiej wycieczki to około 200 zł.

Środki transportu:

na piechotę, kolej

Wskazówki dotyczące odwiedzonego kraju:
  • Podróżowanie koleją po Polsce może być zwodnicze i gdy dotrzemy wreszcie do celu może nasunąć się nam pytanie – W jakim języku tu mówią i jaką walutą się tu płaci ? – jest to naturalna reakcja, gdyż 10 godzinna podróż sugerowała by że za każdym drzewem czai się lew albo poczujemy zapach Indii. Choć jest to naturalna reakcja, jest ona błędna. Jesteśmy dalej w Polsce, w portfelu mamy dobrą walutę a ten zapach to tylko dworzec.
Wskazówki dotyczące obniżenia kosztów podróży:
  • Przede wszystkim unikamy KFC i innych McDonaldów, tym się nie najemy a zapłacimy krocie. Unikamy również drogich i modnych lokali znajdujących się przy głównych traktach spacerowych. Podają w nich typowo polskie jedzenie, a przecież nie jedziemy na drugi koniec Polski by jeść sushi czy inne krewetki. Stołujemy się w lokalach podających potrawy kuchni lokalnej, czyli kebaby, zapiekanki czy pizza.
  • Co do samego zwiedzania to odpuszczamy sobie zdecydowaną większość muzeów, przeważnie nie ma w nich nic ciekawego, bo kto niewtajemniczony odróżnił by 500 letnią deskę z okrętu rybackiego od podniszczonej deski z ławki w parku.
Opis:

Nasz podróż rozpoczęła się już w czwartek od stwierdzenia przez moją przyjaciółkę że gdzieś by pojechała pociągiem. Decyzja o podjęciu wyzwania w zrobieniu ponad 1100 km pociągami zapadła bladym świtem gdzieś koło południa dnia następnego. Po gorączkowych przygotowaniach do podróży, czyli wypłaceniu pieniędzy z bankomatu, naładowaniu aparatu, zrobieniu kilku bułek na podróż i ubraniu butów przed wyjściem udaliśmy się na dworzec kolejowy w Opolu i kupiliśmy bilet. Czułem się prawie tak jakby gdzieś obok śpiewała Maryla „…wsiądź do pociągu byle jakiego…”.
Nasz pociąg do Poznania przyjechał o czasie, co wywołało niemały popłoch na dworcu, biegiem udało nam się wskoczyć do pociągu. Po znalezieniu wolnych miejsc oddaliśmy 4 godzinnej drzemce. Poznań przywitał nas zamkniętym dworcem więc na pociąg do Gdańska czekaliśmy na dworze. Będąc niedaleko Gdańska stwierdziliśmy że warto wybrać się na molo w Sopocie. Molo okazało się miłym zaskoczeniem bo dalej miało w sobie ten sam czar co za czasów dziecięcych, czego nie można powiedzeić o Sopocie. Z Sopotu udaliśmy się do Gdańska koleją miejską. Po przyjeździe udaliśmy się od razu w stronę słynnej bramy do stoczni oglądając po drodze wystawę “Droga do Wolności”. Kolejnym celem było centrum i odpoczynek w parku. Mieliśmy szczęście bo tej nocy odbywała się Noc Muzeów więc obejrzeliśmy inscenizację przybycia Napoleona do szpitala polowego. O 24 mieliśmy pociąg do Warszawy, który był opóźniony za sprawą niesfornych kibiców piłki kopanej. W stolicy byliśmy przed 8 rano, o 9 znaleźliśmy otwartą knajpkę i wypiliśmy poranną kawę. Dalszą część dnia spędziliśmy spacerując po Nowym Świecie i siedząc nad Wisłą. Przed wyjazdem odwiedziliśmy jeszcze kultowe my’o’my i o 17 złapaliśmy pociąg powrotny do Opola.
Spontaniczne wyjazdy są najlepsze.

[fb-like]